środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 6: Wycieczka

Po tygodniu Diana wyszła z szpitala. Weszła do klasy, akurat mieliśmy biologię.
-Diana! Proszę pani jaki był temat?-Zaczął choja i zwrócił się do nauczycielki. Broda, który spał na ławce i ją obślinił podniósł łeb i spojrzał na moją przyjaciółkę
-Co? To ty jesteś tutaj? Zaraz ile ja lekcji przespałem?-Spytał sam siebie. Odpowiedziałam mu chamsko
-Ty to przespałeś całe średniowiecze!
-Zamknij ryj szmato!-Wstałam do niego, podeszłam i wymierzyłam siarczysty policzek. Nic nowego, Zuza bije ludzi, norma. Usiadłam znów w ławce obok Diany.
-No moi kochani, przypominam, że jutro jest wycieczka!-Ach no tak, wycieczka dwudniowa do jakiejś miejscowości. Oczywiście ja, Diana, Ross i Leo jechaliśmy.
Następnego dnia wszyscy stawiliśmy się na przystanku, podjechał bus, odbyła się kontrola i pojechaliśmy. Podróż trwała 3 godziny. Trochę zwiedzaliśmy, pod koniec dnia byliśmy już tak jakby w internacie, w którym mieliśmy mieszkać. Ja i Diana miałyśmy razem pokój, Ross i Leo obok nas. Po rozpakowaniu się i takie tam, założyłam słuchawki na uszy, tak jak Diana. Włączyłam ''Darcie Mordy'' czyli zespół Bring Me The Horizon i uderzałam stopami w ścianę. Moja kumpela tak samo. Nagle do pokoju jak strzała wpadł Leo i Ross. Chłopaki zaczęli się wydzierać, ja jednak przez muzyke nic nie słyszałam. Zdjęłam słuchawki i powiesiłam na szyi. Diana zrobiła to samo, wstałam a moja przyjaciółka siedziała nadal na łóżku i przyglądała się kolegom.
-Co to ma być?-Krzykną na mnie Leo, kontem oka zobaczyłam, że Ross siada obok Diany.
-Zabawa, po prostu się bawię-Zaśmiałam się. Mój rozmówca, jednak był nie zadowolony z takiego polonizowania.
-Słuchaj! Albo przestaniesz, albo pożałujesz, że się urodziłaś!-Zagroził mi, ja jednak wybuchłam śmiechem i po opanowaniu się powiedziałam mu zjadliwym tonem
-Tak?! A co ty niby umiesz?!-Poczułam się trochę jak broda, gnębię kogoś, kto jest mi bliski. Nie zauważyłam, że Leo złapał mnie za nadgarstek, obrócił mną w okół osi i przytrzymał przy sobie. Z Polskiego na nasz: Wykręcił mi rękę, trzymał przy swoim ciele. Ale nie, nie czuje strachu. Czasem zastanawiam się, czy ja w ogóle coś czuję? Jednak, tak czuje, właśnie w tej chwili czuje. Jego perfumy, drżenie jego ciała, bicie serca, ciepłe dłonie, oddech na karku. Czuje się niezręcznie i to dość bardzo, jednak to miłe uczucie. Tak miłe, że cholernie się zarumieniłam. Nagle chłopak rozluźnił uścisk i zaśmiał się.
-Widzisz? Jestem silniejszy niż ci się zdaję!-Puścił mnie a ja z uśmiechem powiedziała.
-Tak silny jak fretka-Spojrzał na mnie zdziwiony i spytał
-Fretka? Co?-Wybuchłam śmiechem, usiadłam obok Diany i Rossa na łóżku, Leo obok mnie. Nagle Ross zaczął dźgać moją przyjaciółkę w żebra. Ona mu oczywiście oddawała, wyglądało to dość dziwnie. Ja z zrezygnowaniem rzuciłam się na łóżko, krzyknęłam do nich
-Wy się tam gwałćcie, a ja idę spać!-Oczywiście z żartu zaśmiał się tylko Leo, bo kochasie byli zajęci ''gwałtem'' jak ja to, specyficznie określam. Przykryłam się kołdrą i udawałam, że śpię. Około 22.00 chłopaki poszli do siebie. Ja i moja przyjaciółka, jeszcze trochę pogadałyśmy i poszłyśmy spać. W nocy obudził mnie ktoś, kto uderza w nasze okno. Otworzyłam je i wszedł Ross
-Słuchaj! Obudź Dianę, bo Leo chrapie jak najęty! I nie mogę sprawić, żeby przestał!-Chciałam, żeby moja przyjaciółka, się tym zajęła ale ona nie chciała. Z skwaszoną miną poszłam przez okno do chłopaków.
-Co by zrobiła Diana?-Szepnęłam sama do siebie, Ross przypatrywał mi się z uwagą. W końcu kopnęłam chrapiącego i zwaliłam go z łóżka-Wstawaj hołoto!-Wrzasnęłam, Leo momentalnie się obudził
-Tak by zrobiła Diana?-Spytał mnie Lynch.
-Tak! Dokładnie tak samo!-Zaśmiałam się i wróciłam do pokoju.
CDN
Huhuhu i jak? :3
przypominam blog: http://naruto-nowe-pokolenie.blogspot.com/ <---komentujcie itp. :*

poniedziałek, 24 czerwca 2013

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 5 ''Kocham Cię''

Doszłam do szkoły jak zwykle paręnaście minut przed dzwonkiem. Zdziwiło mnie to, że nie było Diany. Może to przypadek? Może jednak coś jej się stało? Jednak moje przemyślenia zatrzymał dzwonek znaczący rozpoczęcie Angielskiego. Weszłam do klasy, usiadłam w ostatniej ławce. Diany nie było więc korzystając z jej nie obecności założyłam sobie nogi na jej krzesło. Oparłam się  wygodnie o parapet i zaczęłam słuchać z niezbytnią uwagą nauczycielki, jednocześnie wzrokiem błądziłam po klasie. Znudzona wykładem otworzyłam. zeszyt i bazgroliłam jakieś postacie z anime. W końcu po skończonym rysowaniu stwierdziłam, że mangowa postać przypomina mi rysunkową wersję Leo. Szybko jednak odsypałam te myśli bo do sali wbiegła zdyszana Weronika S. 
-Diana nie żyje!-Zamurowało mnie. Co ta wariatka do cholery gada? Wszyscy spanikowali, jednak nauczycielka zachowała zimną krew. Pobiegła do łazienki gdzie leżała Diana. Nie chciałam tam iść, żeby nie patrzeć na krew. Choć czytam powieście grozy i jestem dość odporna na ból przez mój mały wypadek tuż po urodzeniu jednak krew wywołuje we mnie coś na wzór zaćmienia. Tracę grunt pod nogami a życie przestaje dla mnie istnieć. Przybyła karetka a Diane ktoś wyniósł na rękach do ambulansu. Po lekcjach dowiedziałam się od Rossa, że nasza przyjaciółka się obudziła. Ja, Ross i Leo poszliśmy ją odwiedzić. Wiedziałam dokładnie co się stało. Diana będąc już w szkole poszła do łazienki. Przez przypadek poślizgnęła się i uderzyła głową w ścianę. Jej wybawcą był Ross, to mnie delikatnie zdziwiło no ale mówi się trudno. Będąc w szpitalu znów poczułam ten nieprzyjemny zapach zgnilizny i leków. Szpital kojarzy mi się, z śmiercią. Jeśli jesteś w szpitalu możesz nie przeżyć. Taka jest tylko moja opinia bo sama mogłam zginąć za młodości. 
-Diana!-Rzuciłam się na przyjaciółkę z łzami w oczach. Lekarz zostawił naszą czwórkę samą. 
- Nic mi nie jest!-Wrzasnęła żebym ją puściła. Odsunęłam się i usiadłam na sąsiednim pustym łóżku w sali. Po krótkiej rozmowie Ross chciał zostać sam z Dianą. Razem z Leo wyszliśmy bez gadania. Usiadłam na korytarzu na krześle. Leo obok mnie. Nie chciałam podsłuchiwać rozmowy moich przyjaciół, w przeciwieństwie do Leo, więc włączyłam na słuchawkach jakąś muzykę. Brunet znudzony podsłuchiwaniem, dowiedział się wystarczająco informacji więc usiadł obok mnie. Zabrał mi jedną słuchawkę z ucha i zaczął słuchać razem ze mną. 
-Co to za szajs?-Spytał. Spojrzałam na niego gniewnie, że obraża mój gust muzyczny i powiedziałam z chłodem.
-To Iron Maiden!
-Nie znam...ten kolo śpiewa jak baba!-Wstałam i poszłam usiąść z dala od niego. Przechodząc obok sali Diany usłyszałam jak Ross mówi do niej. ''Kocham Cię'' uśmiechnęłam się pod nosem i usiadłam na krześle. Włączyłam znów, jak do Leo określił mój ''szajs'' i zaczęłam rozmyślać nad istotą życia.
CDN